FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH

darekbarański

Tak, dokładnie o to w tym wszystkim chodzi.Lecz czy tylko ja mam wątpliwą przyjemność w wielu przypadkach losować obok zawodników , którzy do końca rozumieją ducha sportowej rywalizacji.Mnie by było wstyd gdyby ktoś mi donosił zanęty w trakcie zawodów ,lepić kule dwoma rękoma,strzelać z procy na matcha serią ok 30 kul zrobionych przed zawodami a w momencie kiedy zaczęły tam brać ryby.Jadąc nieraz szmat drogi po 6 dniach pracy oczekuję że na zawodach będę łowił ryby, rywalizował w sportowej atmosferze a tym którzy mnie pokonają złożę gratulacje bo byli lepsi a nie cwańsi.Wiem że zdecydowana większość z nas walczy dżentelmeńsko ale sędzia, sędziowie potrzebny jest właśnie na tych cwaniaków, potrzebny jest po to żeby to nie zawodnik zawodnikowi zwracał uwagę lecz właśnie sędzia .Dzięki cyklom takich zawodów poznałem wielu świetnych ludzi i zawodników,zmagałem się na łowiskach których inaczej bym nie odwiedził .Podpatrzyłem kilka myków u zawodników ze scislej czołowki krajowej jak i miejscowych znających swoją wodę najlepiej.Dla mnie to jest to dlaczego jeżdziłem i będę jeżdżił na takie zawody.I napewno nie pojadę drugi raz gdzieś gdzie ludzie chcą wygrywać za wszelką cenę faulując jak się da a rewolucja w brzuchu po tanim posiłku nad wodą długo nie daje zapomnieć gdzie się było .

darekbarański

Wracam do tematu.Słyszałem niejednokrotnie w rozmowach z zawodnikami GP,że część z nich zaczyna poważnie zastanawiać się nad skupieniem sie na zawodach komercyjnych na których da się zarobić niż łowić głownie lub wyłacznie dla przyjemności w GP Polski.Biorac pod uwagę najlepszych "inkasentów" tego roku myślę że już mozna zacząć mówić o nowej kategorii zawodników o roboczej nazwie "łowcy nagród"Do tej pory dlugotrwałe treningi przed imprezami były raczej zarezerwowane dla imprez typu GP o raz MP .Obecnie częśc zawodników pojawia sie na wodzie sporo dni przed zawodami komercyjnymi a ich wysokie lokaty to nie przypadek.

daniel28

Szczerze mówiąc nic dziwnego, większość łowisk wybranych do GP to porażka... A do GP duże koszty ponoszą sami zawodnicy i tak na prawdę mają tylko przyjemność jak nie złowią jednej albo dwóch rybek... Pozdrawiam...

tyczkarz

Wg mnie rok 2010 będzie kluczowy dla polskiego spławika. GPP coraz bardziej przypomina zawody dla ludzi zamożnych, którzy są w stanie poświęcić kilka dni kosztem pracy czy rodziny. Są kluby, które trenują tygodniami, jeżdżą przed każdym GP na treningi, opracowują taktykę.
Mimo to większość drużyn jedzie w czwartek bądź w piątek z nadziejami że zawojuje na jakiejś wodzie trafiając w upodobania ryb. Wszystko to po to, żeby być w kadrze Polski, która pojedzie na jedne zawody rangi mistrzowskiej poza granice kraju ( w przypadku juniorów i kobiet nawet tego nie ma). Nie dziwię się, że coraz więcej osób ma zamiar rezygnować z tego typu zawodów, bo to jest walka o pietruszkę! Walczy się o same tytułu, polepsza umiejętności, ale PZW ma nas wszystkich gdzieś i nie raczy załatwić żadnych sponsorów, natomiast chwalić się jacy to oni są świetni pod każdym względem jak to było w Opolu potrafi każdy.
Zawody komercyjne mają to do siebie, że człowiek nie jest uwiązany konkretną datą, może zdecydować dzień wcześniej, że pojedzie na zawody do X, połowi przy fajnej atmosferze, zdobędzie nowe doświadczenia i będzie miał z tego radość.
Może przy okazji też coś wygrać, błysnąć umiejętnościami wśród kolegów, czyli odczucia te same co na GP za dużo mniejsze pieniądze...
Zawody komercyjne w finale oferują +/- 10000 zł, zawody GP Polski komplet spławików Gutkiewicza. Na wielu zawodach komercyjnych łowi czołówka polskiego spławika, ta sama co na GPP. Co lepsze?

Rafał B

Dopiero teraz przeczytałem temat... Wiec chciałbym cos opowiedziec o kosztach związanych z organizacją zawodów komercyjnych. Policzmy jaki ponosiłem koszt zawodów Colmic Challenge na 30 osób.

Startowe 100 zł
Od startowego sklep dostawał na organizację 20 zł (posiłki, sędzia)
Zostaje 80 zł
30x80 zł = 2400 zł
za taka kwote dawalismy nagrody w cenie hurtowej, koszt tych nagrod, to nie tylko koszt ich zakupu, ale i trzeba do tego doliczyc pozostale koszty, bo przeciez kapital za ktory zostaly zakupione wypada z obrotu, nie produkujac juz kolejnego kapitalu (osoby zarzadzajace firmami lub znajace sie na tym byc moze zrozumieja w tym momencie o co mi chodzi). Czyli dla mnie (I dla Mavera tez!) ten koszt mozna pomniejszyc o ewentyalna utrate zysku z tego towaru. Zalozmy zysk na poziomie 20%, to pomniejsza wartosc rzeczywista nagrod do 2000 zl.
czyli zostaje nam 400 zl
Nagroda "od firmy" dodatkowy 1000 zł, plus podatek od wygranych 100 zł...
jestem na minusie 700 zł
nastepnie oplata za łowisko, czasami pokrywały to sklepy, czasami ja, czasami okręgi darowały nam ją, bo przyczynialiśmy sie do popularyzacji sportu w ich okręgach... wiec zakladam w tym momencie 0 zł, by nikt sie nie doczepił.
czyli nadal mam strate 700 zł
Koszt wysłania pracownika:
300 zł, bo to i nazasuwac trzeba sie sporo, od ktorych nalezy odprowadzic tez podatki, zusy itp, czyli z 300 zł robi sie 500 zł. Do tego ich dojazd busem na zawody, srednio 300 km w jedna strone, policzmy juz tylko samo paliwo, 200 zł, co łączne daje nam kwotę 700 zł
w tym momencie jestem 1400 zł na minusie
Koszt prowadzenia w internecie klasyfikacji oraz stworzenia programu do obliczania wynikow (z podobnego korzysta obecnie strona leszcz.pl) tez przemilcze.
Idziemy dalej...

Koszty finału... darmowy dla zawodnikow, czyli kto płaci?
ja
10000 zł główna wygrana plus 1000 zł podatek od wygranej = 11000
nagrody rzeczowe zwykle calosc sie wahała w granicach 35.000 - 55.000 w cenach poldetalicznych i detalicznych, to przyjmijmy srednio ze jest to 45.000 odjac 10.000 glowna wygrana, daje nam 35.000 zł, odjąć połowę wartosci nagród, daje kwotę 17.500 zł
czyli w finale mamy już 28.500 zł.
Idziemy dalej, cathering na ostatnim finale 3000 zł, piwo ok 1000 zł, koszty sedziowania (15 osob!) przyjmijmy delikatnie 2000 zł, koszty obsługi technicznej przez pracowników mojej firmy 2500 zł (wszystko przeciez nalezalo zorganizowac, co dawalo 5 dni roboczych na 3 - 4 osoby, swojej osoby w ogole nie wliczam w zestawienia)
37.000 zł w tym momencie. Koszt tasmy (Co roku byla produkowana nowa i jezdzila w ilosci 3 kompletow po eliminacjach jak i byla w finale) to kolejne 3000 zł. Bannery reklamowe, inne niskie koszty, naglosnienie, tego nawet juz nie bede liczyl, koszty zakupu jakichs tam drobnych rzeczy, tez nie licze, czasem i reklama w prasie byla, tez nie licze....
Mamy 40.000 zł.
Srednio w roku odbywało sie 25 - 35 imprez, liczac ostatnie 3 lata. Przyjmijmy srednia wartosc 30, to daje 30 x 1400 zł kosztow kazdej imprezy, czyli 42.000 zł

CZYLI RAZEM NA SEZON 82.000 zł!!!!!

Dodam tylko ze firma Colmic ani razu nie pomogla mi w tych zawodach finansowo, a w dodatku numer jaki mi wywaliła wspólnie z drobną firmą bodajze z Koszalina.... każdy wie... NO COMMENTS!!! Ale tacy są Włosi! Jeszcze bezczelne stwierdzenie współwłaściciela firmy że "dlaczego ja to robie ze odwołuje tak fajny cykl Challenge, ze to zle dla marki... itd". Kpina!

A challenge upadł, bo miał najwyzsze koszty, największą wartość nagród, a przy pojawianiu się coraz to podobnych jemu kopii rozgrywek (ze z nazwy napisze 3 lata temu Maver Cup, Robinson Cup i w tym roku na dodatek Tubertini Cup) spadała liczba startujących do ok 20 co tylko znacznie powiększałoby kwotę 82.000 zł. A do tego spadek sprzedazy w branzy wedkarskiej...

Tak upadła najwieksza impreza komercyjna, w ktorej w najlepszym roku startowalo cos prawie 600 osob (nazwisk).

POZDRAWIAM

Rafał

darekbarański

Panie RafaleB.Przyjmijmy,że koszt końcowy takiej imprezy zamknął się na minusie kwotą ok.100.000 zł.Prosiłbym o przybliżenie nam wszystkim w jaki inny (lepszy)sposób można by wypromować markę?.Chodzi mi o obrazowe przedstawienie np.ile da się za tą kwotę wykupić reklam w fachowych czasopismach,zorganizować pokazów,promocji itp.

daniel28

Ja mam też pytanie a jak wyglądała sytuacja kiedy wpisowe było w wysokości 70 złotych wtedy nie było takich problemów...? Bo dla mnie to trochę dziwne aby każda z firm wywalała 100 tys. złotych co roku od sobie, przecież to komercja trzeba na tym zarobić... Pozdrawiam...

darekbarański

Kolego Danielu,akurat ten aspekt był dość szeroko omawiany od początku tematu.Słowa kluczowe to promowanie marki,reklama.

posejdon

Z tematu kryzys zawodników , powstał temat kryzys firm i zawodów.
Jak by na temat nie patrzeć to , każdy ponosi koszta i jest w plecy.
Kilka postów wcześniej wypowiedziałem się w temacie uczestnictwa w zawodach i systemach startów w innych krajach.
Wszystko koledzy zależy po co jedziemy na zawody wędkarskie :
1. dla przyjemności (spotkanie z przyjaciółmi , kolegami ,poznanie łowisk )
2. dla rywalizacji (dreszczyk rywalizacji, atmosfera zawodów)
3. dla sukcesu i osiągnięć (czytaj wejścia do kadry narodowej i wyjazdu na MŚ lub ME uzyskanie wysokiego miejsca wśród elity Polskiego spławika)
4. dla nagród (podejście materialne , wygrana kasa lub sprzęt wędkarski)
5. dla sprawdzenia (swoich umiejętności , doświadczenia , poznawczo)
Jeżeli wybrałeś któryś z wariantów , to policz i pomyśl gdzie chcesz utopić swoje pieniądze bo niewątpliwie ich utopisz ,czy walcząc o punkty czy nagrody. Natomiast kupienie sprzętu za nie utopione pieniądze też do niczego nie doprowadzi , bo zaczniesz być kolekcjonerem nie wykorzystując
kupionego sprzętu do osiągnięcia sukcesów.
W rozmowach z kolegami zaczynającymi zabawę w wyczyn ostrzegam ich słowami ,,ja utopiłem w wodzie przez 30 lat dwa mercedesy okularniki mimo iż przez 10 lat byłem sponsorowany na GPP w 99%".
I startujący i organizatorzy ponoszą koszta , firmy koszta pchają w reklamę i marketing , zawodnicy o ten koszt uszczuplają budżet domowy . Zawody komercyjne to przytaczany wcześniej przykład : gdzie 20 wędkarzy wpłaca po 30 zł . w sklepie wędkarskim jako startowe za 10 zł. właściciel sklepu organizuje ,,michę" , pozostałe pieniadze rozdysponowane są np. I miejsce 250zł II miejsce 100 zł. III miejsce 50zł.
Tak można się bawić i rywalizować co tydzień lub nawet 8 razy w miesiącu.
Wyższa półka to rywalizacja w zawodach typu ...........Cup organizowanych przez firmy wędkarskie.
Wędkarstwo wyczynowe było jest i będzie , liczba startujących tez będzie się zwiększać .
Jestem spokojny o przyszłość wyczynu , my jesteśmy na poziomie zawodów z Włoch sprzed 20 lat czy Francji.

SECRET007

posejdon

Ja tkwiłem w tym punkcie przez 30 lat w spławiku oraz ostatnie 20 lat w wędkarstwie podlodowym.

Rafał B

Panie Darku Barański:
Nie można rozdmuchiwać kosztów do niewiadomo jakich i tkwić w przekonaniu że organizacja zawodów komercyjnych to najskuteczniejsza reklama. Za 100.000 zł rocznie można mieć np. reklamę na pół lub całą stronę w 3 - 4 miesięcznikach wędkarskich, przez wszystkie 12 miesięcy. Są też inne formy promocji, ale nie chcę ich tu przytaczać, strategie marketingowe są tajemnicą każdej z firm. Pokazy, promocje... Każda firma ma swój punkt widzenia na to. Ja akurat mam neutralny. Na pokazy mam troszkę inny pomysł, o którym w przyszłości na pewno napiszę.

Daniel28:
Dla mnie zawody komercyjne nie były chęcią zarobku, a formą strategii, która mam wrażenie, że zaczyna przeżywać kryzys, z powodu obfitości zawodów. W Polsce jest miejsce na 1 - 2 ogólnopolskie cykle komercyjne, a nie na 4. Czas rozejrzeć się za czymś innym Wink

Jarek/Secret007:
Ja bym wybrał punkty 1, 2, 3 i 5 Smile

To się dla mnie łączy razem. Nie wyobrażam sobie by zawody nie sprawiały mi przyjemności. Nie łowię przecież w nich za karę. Lubię rywalizację sportową i oczywiście startuję w zawodach by osiągać sukcesy. Nagrody mnie raczej nie interesują, aczkolwiek nie potępiam zawodnictwa typu "łowcy nagród", każdy robi to co lubi. W Polsce, zresztą całej Europie jest mnóstwo wędkarzy, których bardzo cieszy wygrywanie nagród rzeczowych bądź pieniężnych. Dla mnie nagrodą było by jak najwyższe osiągnięcie w pkt 3, czyli nagroda niematerialna w postaci osiągnięcia większego sukcesu. Dla sprawdzenia, to też oczywiste.
Na wszystko "tylko" trzeba mieć... czas i pieniądze.

Pozdrawiam

Rafał

darekbarański

Panie Rafale,właśnie o tym pisałem swojego czasu w tym temacie,że są różne formy promocji towaru lub firmy ,nie tylko poprzez cykl zawodów komercyjnych i jest wolą promotora jaki sposób (zawody,prasa,pokazy.promocje itp.)uzna za najskuteczniejszy.A jeśli już ktoś zdecydował się na ten sposób promocji,to start powiedzmy 20 osób na takiej imprezie jest niekoniecznie tym o co mu chodziło.Co do tzw.Łowców nagród"to nie ma w tym stwierdzeniu pejoratywnego zabarwienia,jedynie zauważenie pewnej tendencji podnoszącej moim zdaniem jakość i range zawodów.Pozdrawiam.Ps. co do powodów startów dla mnie wszystkie te punkty (z różnym nasileniem w zależności od cyklu zawodów)są ważne.Oczywiście że w naszym kraju raczej się nie da żyć z wygrywania zawodów ale jeśli Mistrz Polski dostaje np,pokrowiec torbę i kpl .spławików.Zdobywcy Grand Prix puchary to chyba jest śmieszne.

Jacek

SochaPOL