|
FORUM WĘDKARZY WYCZYNOWYCH NAJWIĘKSZE W POLSCE KOMPENDIUM WIEDZY O WĘDKARSTWIE WYCZYNOWYM!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stefiman
Gość
|
Wysłany: Czw 19:52, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Kamil k, nie zajarzyłem co to jest ten "litu exstra"? Oraz , czy nie dało się po prostu nęcić z ręki na włożony już zestaw? Leszcz się płoszył?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Malutki
Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 297
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Brzeg
|
Wysłany: Czw 20:07, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
jeśli się nie mylę jest to glina smużąca o barwie żółtej firmy sensas glinka dociążeniowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kamil k
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 21:57, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Leszcze się płoszyły i wabiło to więcej drobnej ryby przy donęcaniu z ręki, kulka poprostu się zbyt mocno rospadała zetknięciu z wodą a litu exstra to glinka sensasa barwy żółtej ma silne właściwości barwiące jest pakowana w małych paczuszkach .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mw
Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 60
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: ŚWIDNIK
|
Wysłany: Czw 22:57, 01 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
bardzo lekka glinka działa jak barwnik. przy słabych braniach często leszcze stoją w jej smudze nawet do 2 m od miejsca nęcenia. w polsce spotkałem się tylko z sensasem, ale za granicą są też innych firm i pakowane w dużych worach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kamil k
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 10:19, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
sory pomyłka- LITOU EXTRA DZISIAJ KUPIŁEM 10 PACZEK NA SEZON.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kamil k
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:26, 02 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Stefiman wracając do twojego problemu, chyba poprostu czsami tak jest, że ryby nie chcą współpracować. Sam czsami łowiąc na wiśle mam wrażenie że jeżdże zestawem po łbach leszczy !!!!
Oczywiście można znależć alternatywę w łowieniu, ale i to czsem nie pomaga poprostu tak jest. Leszcze dosłownie kładą się na zanęte i nie pobierają pokarmu, wtedy tylko je podhaczamy, a donęcanie je po prostu płoszy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
WanQ80
Dołączył: 25 Lis 2008
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
|
Wysłany: Pon 16:54, 05 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
[quote="daniel28"]Na warcie jest ten sam problem już nawet z tym że jest duży leszcz a nie chce wejść nawet w zanętę...
Wczoraj był jeden gościu w mnie w sklepie wędkujący też na spławik ale ustawi sie tym razem na Feeder... Otóż powiedział ze był na rybach i złowi w jeden dzień 11 sztuk z czego 2 sztuki były po 4 kilo reszta po 2 - 2,5 kg i zerwał jednego około 5 kilo... Złowił je rano na odcinku warty koło Wronek i to już późno rano... Sam mówił że nie używał żadnej zanęty tylko same ziarna kukurydzy szły do wody, fakt miejsce było nęcone wcześniej więc to jest trochę inaczej jak zanęcić pierwszy raz... Piszecie, że jednym sprawdzał sie zestaw przegruntowany drugim przypon na dnem tak na prawe to nie ma różnicy do tego jak i do przynęt, ten wędkarz sam mówi są takie dnie jak łowi to biorą tylko na kukurydze i na nic więc, raz na kanapki a raz na gnojaki, nie ma po prostu sprawdzonej przynęty... Widocznie musimy mieć wszystko pod ręko z przynęt, a ryby są jednak nieraz mądrzejsze od wędkarza...
I tutaj się zgodzę ,leszcze żeby połowić nie trzeba wymyślonych zanęt i przynęt .Tak samo ja w/w stosuję do nęcenia kukurydze i pszenice od czasu do czasu trochę grochu (sprawdzone przez dziadka ,ojca i teraz mnie ).Oczywiście jeśli na to mi czas pozwala bo takie nęcenie dużych sztuk trwa przynajmniej kilka dni ,choć w tym roku wystarczyło mi na to jeden dzień . Wieczorem znalazłem miejsce podsypałem ziarnem tak około 3 litrów tego było. Miejsce sypania to głebokość około 2,5m a odległość to nie całe dwa metry na wyciągnięcie federa nurt około 3-5 gram i takie same porobione zestawy . Przynęta to co do wody to i na haczyk . Powiem tak sprawdza się na pierwsze dwa dni kiedy ryba się tym chyba nie znudzi bo prawie zawsze tak mam ,że po dwóch dniach nęcenia i łowienia przestaje brać . Wtedy zaczynam kombinować z przynętą najczęściej jest to czerwony robak zawsze niezawodny .Podnoszenie przynęty i jej obciążanie też nieraz pomaga ,ale generalnie przynęta robi największą różnice .Też kilka razy tak miałem właśnie ,że ryba była w łowisku i nie brała raz się jakiś leszczaga otrze o żyłkę ,raz się zatnie za bok ,a do pyska nie!!! i nie zależało to od pogody bo nieraz tak miałem w upał a nieraz w pochmurne dni . Po prostu ryba wtedy nie bierze ma foha jak niejedna Pani;) . Można kombinować i dawać jej różne rzeczy na przeprosiny ,ale swoje trzeba odczekać . Bynajmniej na Bugu tak jest ,ale z karpiem na jeziorze jest podobnie bo rozmawiałem niedawno z jednym takim gościem co się w tym specjalizuje .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kamil k
Dołączył: 11 Sie 2008
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:16, 05 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
wszystko się zgadza wanQ80 leszcz kiedy żeruje to chyba asz tak nie zwraca uwagi na podanie przynęty ,albo czy w zanęcie np:jest piernik czy go ,niema co popadać w skrajności z leszczami kiedy naprawde żerują im więcej będziemy kąbinować to mrzemy pogorszyć sprawe.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krzysztof1
Dołączył: 16 Sty 2009
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:03, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
czy
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez krzysztof1 dnia Pon 19:49, 26 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JOKER
Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 1658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Chełm, Kraków
|
Wysłany: Wto 23:41, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Stefiman, co wymyśliłeś? Sprawdziło się na te leszcze cokolwiek?
Moje doświadczenia z bużańskimi leszczami wyglądają tak:
Aby całość miała jakieś tło napiszę tyle, ze Bug to rzeka zupełnie dzika, płynąca od 6 do 20-25 gram, na stopa oczywiście więcej. Uciąg zależy od miejsca i pory roku. Głębokość z reguły w granicach 1,5-2,5m choć mamy dodatkowo zarówno doły 4m jak i plaże 0,5m.
Sytuacja z leszczami przebywającymi w zanęcie a nie biorącymi nie jest wcale rzadka. Opiszę kilka sytuacji w których woda mi cudownie ożyła. Każdą z nich możnaby zacząć: "Zanęciłem, złowiłem dwie płotki i krąpia, potem siedziałem godzinę jak wariat bez brania"
1. Rzeka płynie na 10 gram. Zanęcone, nie biorą. Łowię klenia i tyle. Po dwóch godzinach pływania zakładam zestaw 25 gram, parkuje i jem kanapkę. Kątem oka widzę, że wędka tańczy w uchwytach a guma "jedzie". Od tego momentu holuje kilka ładnych sztuk. Oczywiście w międzyczasie sprawdzam poprzedni zestaw - bez efektów.
2. Nurt szybszy. Pływam 17gr lizakiem. Oczywiście nic się nie dzieje. Łowię na wstępie kilka płoci i cisza. Co 15 minut donęcam zanętą z robakami i żwirem, za każdym razem zmieniam atraktor. W drugiej godzinie po donęceniu double brasem łowię leszcza. Myslę "przyszły". Cisza jednak zmusza mnie do kolejnego donęcenia. W wodzie lądują kule bez atraktora, z dużą ilością robactwa. Cisza. Efekt jest od razu po kolejnej pół godzinie i donęceniu double brasem.
Następnego dnia sytuacja się powtarza. Ryby kończą się wraz z końcem paczki atraktora.
Oczywiście nie jest to złoty środek na wszystkie leszcze. Akurat w tych konkretnych warunkach się sprawdził. Kiedy indziej mógłby to być inny atraktor, ziółko czy smak. Kiedy indziej żaden atraktor nie pomoże i kropka.
3. Rzeka płynie na 7 gram. Ryb brak, choć coś się ociera o żyłkę - widać po spławiku, no i ten charakterystyczny śluz. Zestaw mam dość solidny. Guma 1,4, zestaw na 0,14, przypon 12 hak 14, pęczek białych.
Kombinuje, parkuje w miejscu, donęcam... nic. W końcu zakładam bombkę 6 gram. Łowiłem nią wcześniej płocie na innej rzece - żyłka 0,12, przypon 0,08, hak mała 18. Wszystko zostawiam jak było. Płynę, przytopienie spławika - pudło. Za kolejnym razem na jedną pinkę zacinam leszcza. Ostrożny hol - wyjęty. Po jakimś czasie drugiego, urywa się. Zakładam normalny hak i przypon 0,10, glizda z białym. Cisza... Zmieniam zestaw na stopa. Cisza... Wracam do małego haczyka i cienkiego przyponu z jedną pinką. Pojawiają się kolejne trudne do zacięcia, ale zawsze brania. łowię w końcu jeszcze jednego leszcza.
4. 10 gram. Po zanęceniu ryb nie ma WCALE. Oczywiście łowię różnie: pływam, na stopa, zmieniam przynęty, donęcam, nie donecam, robię smugę itd. Nic. Przychodzi miejscowy, i filozoficznie stwierdza "paaaanie, tera to na kłódki biero". W wodzie nie widzę ani jednej. W sumie może i tak - myśle. W końcu woda przybrała prawie metr. Mogło wymyć larwy z przybrzeżnych krzaków. Pakuje sprzęt do malucha i jade do domu. Nastepnego dnia nie wytrzymuje. Zanęta została z dnia poprzedniego. Nie ma nic do stracenia. Jadę. Po drodze wstępuje na gliniankę. Łażę po płyciznach godzinę i znajduje 4 kłódki... Pruje nad rzekę. Nęcenie, biały robak na hak... cisza, czerwony... cisza. Łowie tak godzinę aż przypominam sobie o nieszczęsnych chruścikach, które już mi się pewnie ugotowały w autku - bo tam zostały. Na szczęście są żywe. Pierwsza na hak. Płynę - branie. Nie wierze. Na szczęsice nie zjadło. Drugie przepłynięcie branie. Hol i jest leszcz. Biały na hak - nic sie nie dzieje. Hruścik i znów branie. Tym razem jaź. Trzecia przynęta - znów za którymś przepłynięciem leszcz. Zupełnie inna woda! Czwarty domek okazuje się pusty. Wracam do robaków, ale brań oczywiście nie ma. Tego dnia jak nigdy zabrałem do domu rybę (jazia). W jego żołądku znalazłem kilka chruścików razem z domkami.
Rzadko zdarzają się takie ewidentne przypadki jak te powyżej, niemniej jak już się zdarzą potrafią nauczyć nas bardzo wiele. Do tych kilku sytuacji trzeba pewnie doliczyć wielokrotnie większą liczbę takich gdzie leszczom nie mozna było nic zrobić. Liczę na to, że bardziej doświadczeni ode mnie napiszą jak to bywało z ich leszczami. Może jakoś razem zmniejszymy liczbe tych nierozwiązywalnych?
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez JOKER dnia Wto 23:49, 20 Sty 2009, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
stefiman
Gość
|
Wysłany: Wto 23:59, 20 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
JOKER napisał: | Stefiman, co wymyśliłeś? Sprawdziło się na te leszcze cokolwiek?
? |
Jeszcze nie miałem okazji sprawdzić. Zobaczymy w przyszłym sezonie, gdyż na tym i na innych moich łowiskach, taka sytuacja się powtarza. Jednak cały ten temat sam w sobie jest już niezwykle edukacyjny i mnie przynajmniej doprowadził do dwóch wniosków:
1.Myśl nad wodą
2.Nie bądź bierny tylko coś zmień!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
JOKER
Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 1658
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 54 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Chełm, Kraków
|
Wysłany: Pią 20:12, 23 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
No tak... w fajnym, poważnym, praktycznym temacie tradycyjna cisza...
Dziękuje Wam koledzy za ten nieprzebrany gąszcz postów! Cieszę się, że jest z kim podebatować i że jest na kogo liczyć.
Jestem pewny, że wielu zawodników mogących powiedzieć tu (i nie tylko tu) coś ciekawego nie robi tego a jedynie czytają. Dlaczego nie piszą - pytam się? Odpwiedź jest prosta, jak wypowiedź jednego z forumowiczów na niemal każde zapytanie o technikę wędkowania: "latami człowiek dochodzi. LATAMI - to co ma się dzielić?"
Pozdrawiam ludzi otwartych.
Wybaczcie offtop, ale nie wytrzymałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
sajo
Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 348
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Lublin
|
Wysłany: Pią 20:31, 23 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
z drugiej strony ten sport to rywalizacja, więc im więcej "niewiedzy" czy błędów zawodnika obok tym wyżej ty jesteś w klasyfikacji, szczególnie kiedy znasz coś, czego nie znają zawodnicy na tych samych zawodach... przecież to nie jest wędkarstwo rekreacyjne, więc jednak chyba nie należy się aż tak dziwić, większość rzeczy na pewno nie zostanie ujawniona
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dziman
Dołączył: 01 Kwi 2009
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:15, 05 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Ostatnio miałem w zanęcie leszcze na Kanale Żerańskim i było podobnie, jak piszecie powyżej. Na początku woda się zagotowała od bąbli, złowiłem kilka sztuk, później spiąłem dwie po rząd. A później brania miałem co godzinę i wszystkie do okoła kul, jednak najwięcej od strony środka kanału, a wcześniej były w kulach. Dorzucałem im małem kulki z Brasemem i podchodziły, jedno branie, ryba lub spięcie, zestaw do wody i nic, ewentualnie krąpik, albo płoteczka. Następna kulka i znowu jeden. Dzięki tym kulkom z Brasemem brania miałem co 0,5 h, a nie co godzinę. Leszcz to stadna ryba i myślę, że się po prostu uczy. Kiedy jednemu z pobratymców coś się stanie, a reszta to zauważy staje się coraz bardziej i bardziej ostrożna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
krzysztof.
Dołączył: 05 Sty 2009
Posty: 90
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Pszczyna
|
Wysłany: Pon 17:48, 06 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Witam w zeszłym sezoniw obserwowałem zawody GPP na kanałe Dwory kilku zawodników przy donęcaniu z kubka robiło coś takiego ,włożył kule izalał płynam z spryskiwacza i zaraz wyciąnął ładnego leszcza , próbowałem na wodzie stojącej dolewając do kuli melasy leszcze weszły niemal po kilku minutach .Ale jestem ciekaw co zawodnicy gpp wlewali do swoich kubków -wiem że kanał dwory to trudne łowisko zwłaszcza na zawodach ,czy wiecie coś naten temat pozdrawiam Krzysztof.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|